Szukaj
Close this search box.

Biznes w warunkach wojny. Polak opowiada, jak prowadzi się dziś firmę w Ukrainie

Wojna zastała go w Kijowie.

— Walizka była spakowana, rano miałem jechać w delegację. Budzik był nastawiony na 5:30. Kiedy wstałem, trwał już ostrzał Kijowa, a w telefonie miałem mnóstwo nieodebranych połączeń — wspomina Szymon Waszczyn. — Trochę odruchowo umyłem zęby, wziąłem prysznic, wypiłem kawę i dopiero wsiadłem do samochodu. Sąsiedzi odradzali, mówili, że wszystko jest zakorkowane. I faktycznie, na wyjeździe z Kijowa stałem 12 godzin. Do granicy z Polską dojechałem po trzech dniach — opowiada przedsiębiorca.

Waszczyn z Ukrainą związał całe swoje życie zawodowe. Jest absolwentem filologii wschodniosłowiańskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po ukończeniu studiów zatrudnił się w firmie z branży budowlanej handlującej z Ukrainą, dokąd zaczął jeździć służbowo. W 2003 r. przeszedł do TZMO (Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych) i przeprowadził się do Ukrainy. Wprowadzał na ukraiński rynek takie marki jak Bella czy Seni i budował sieć dystrybucyjną w kraju.

Po odejściu z TZMO, przez kolejnych 10 lat zarządzał producentem bielizny Atlantic i wprowadzał firmę do Ukrainy, gdzie otworzył około 100 sklepów marki. Następnie założył własną działalność i inwestował na rynku gruzińskim. W 2018 r. podjął się wprowadzenia na ukraiński rynek firmy Bolix, działającej w branży chemii budowlanej, w której pracuje do dziś.

Specnaz ewakuuje firmę

Już wyjeżdżając z Kijowa, organizował ewakuację pracowników i ich rodzin na zachód kraju. Choć sam do końca w taki obrót wydarzeń nie wierzył, miał przygotowane wewnętrzne procedury na wypadek wybuchu wojny. Sporządził je po tym, jak Kijów opuścili amerykańscy dyplomaci. — To był dla mnie sygnał, że sytuacja jest poważna — wspomina Szymon Waszczyn.

Na pierwsze trzy miesiące wojny biznes stanął. Po dwóch tygodniach od rosyjskiej inwazji Waszczyn wrócił do Ukrainy i zajął się organizowaniem i rozwożeniem pomocy humanitarnej. W sumie wykonał 34 transporty. Dwóch jego pracowników zostało zmobilizowanych, firma pomogła więc wyposażyć ich w sprzęt: samochód, kamizelki kuloodporne, opatrunki hemostatyczne. Jeszcze w marcu przedsiębiorca zdecydował się ewakuować kijowskie magazyny firmy i otworzyć przedstawicielstwo we Lwowie.

Z pomocą humanitarną w Doniecku.
Z pomocą humanitarną w Doniecku. | archiwum prywatne

Wywiezienie sprzętu wiązało się z ogromnym ryzykiem, bowiem wymagało pokonania trasy między lotniskiem Kijów-Żulany a znajdującym się pod ostrzałem artyleryjskim Irpieniem. Sprzęt wywoził dzięki pomocy i w asyście ukraińskiego specnazu. Przenosiny do Lwowa okazały się dobrą decyzją. Dziś zachodnia Ukraina odpowiada za 70 proc. sprzedaży firmy.

Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo:

— Sytuacja zaczęła poprawiać się w kwietniu, w czerwcu zaczęliśmy znowu zarabiać i ta tendencja się utrzymuje. W 2023 r. nasze obroty wzrosły o 60 proc. w stosunku do 2022. Generujemy też bardzo dobre marże — opowiada przedsiębiorca. — Za popyt odpowiada głównie sektor prywatny. W Ukrainie panuje duża migracja wewnętrzna, ludzie zaczęli budować się na zachodzie kraju — tłumaczy.

Jak przekonuje Szymon Waszczyn, wojna zapośredniczona o ekran komputera wygląda dużo bardziej dramatycznie niż obserwowana na żywo, z perspektywy cywila w miastach na zachodzie Ukrainy. O fakcie, że trwa wojna, mieszkańcom Lwowa przypominają głównie odzywające się w mieście syreny. Na co dzień chodzą do pracy, do sklepów, restauracji i starają się żyć normalnie.

— Ataki na Lwów też się zdarzają, o czym przekonaliśmy się po zburzeniu zakładu Fakro — zastrzega Szymon Waszczyn. — Wojna zmieniła też sporo na rynku deweloperskim — dziś mieszkania we Lwowie, zarówno na sprzedaż, jak i wynajem, są droższe niż w stolicy kraju — dodaje.

Mieszkańcom Ukrainy doskwiera też wysoka inflacja, która w szczytowym momencie, pod koniec 2022 r. sięgnęła 26,6 proc. Od tego czasu jednak systematycznie spada i w październiku 2023 osiągnęła wartość 5,3 proc. — najniższą od grudnia 2020 r. Na 2024 r. Narodowy Bank Ukrainy prognozuje ponowny wzrost inflacji do poziomu 9,8 proc. Ale tempo wzrostu cen to tylko wierzchołek góry wyzwań, z jakimi się mierzą działający w kraju przedsiębiorcy.

Z biura na front

Ogromnym problemem z perspektywy biznesu jest kryzys demograficzny. Ukrainie ubyło 10 mln mieszkańców i jest ich obecnie 29 mln. Na to nakłada się powszechna mobilizacja, a więc ryzyko nagłego zniknięcia wykwalifikowanych pracowników. W przypadku firm takich jak Bolix może to skutkować nawet zachwianiem całego łańcucha dostaw.

Kolejnym wyzwaniem jest opieka psychologiczna dla pracowników, którzy wracają z frontu. Takie osoby, nierzadko okaleczone psychicznie i fizyczne, mają duże problemy z adaptacją do warunków środowiska pracy. — Ich doświadczenia rzutują np. na relacje z klientami — zauważa Szymon Waszczyn. Pod dużą presją są też pracownicy, którzy nie mają za sobą tak ekstremalnych przeżyć, ale żyją w stałym poczuciu niepewności i nigdy nie wiedzą, czy bez przeszkód dojadą do pracy i czy uda im się z niej bezpiecznie wrócić. Nie wspominając o tym, że ich codziennością w biurze, magazynie czy zakładzie produkcyjnym są przerwy w dostawach prądu.

Biznes w warunkach wojny. Polak opowiada, jak prowadzi się dziś firmę w Ukrainie
| archiwum prywatne

Problemem w codziennym funkcjonowaniu firm jest też niestabilność dostaw: towar często utyka na granicy, na której formują się ogromne kolejki. Do tego dochodzą regularne strajki przewoźników i kontrole celne, które dodatkowo wydłużają czas oczekiwania na transport.

Obecnie działający w Ukrainie przedsiębiorcy spodziewają się nasilenia kontroli organów podatkowych w związku z wydatkami wojennymi, które drenują budżet państwa. Długą listę wyzwań dopełnia brak transparentności w zamówieniach publicznych. Mimo tego Szymon Waszczyn przekonuje, że w Ukrainie nadal warto robić biznes.

— Ciągle można tu dobrze zarabiać, czego najlepszym przykładem jest moja spółka, ale też firmy zrzeszone w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Przedsiębiorców Polskich na Ukrainie — podkreśla.

Polski biznes w Ukrainie

W maju tego roku Szymon Waszczyn stanął na czele tej organizacji. To klub polskiego biznesu, zrzeszający przedsiębiorców z najróżniejszych branż: budowlanej, odzieżowej, bankowości, ubezpieczeń, lotniczej. Stowarzyszenie z jednej strony świadczy wsparcie dla polskich firm działających w Ukrainie, a z drugiej angażuje się w pomoc na miejscu.

— Działamy non profit. Wspieramy polskie firmy, które chcą wejść do Ukrainy. Pomagamy im tworzyć strategie, nawiązywać partnerstwa, doradzamy. Podpowiadamy na przykład, do kogo zwrócić się po usługę prawną, a gdzie w sprawach związanych z zatrudnieniem. Kojarzymy między sobą członków klubu, dla których organizujemy spotkania w Kijowie. Świetnie znamy różnego rodzaju izby gospodarcze w Ukrainie, mamy znakomitą komunikację z ukraińskim biznesem — opowiada prezes MSPPU.

Polski klub biznesu współpracuje z miejscową Polonią i współfinansuje liczne polonijne wydarzenia. Organizuje kursy języka polskiego dla pracowników firm zrzeszonych w MSPPU i opiekuje się polskimi grobami na cmentarzu Bajkowa w Kijowie. Na 2024 r. MSPPU zaplanowało m.in. pomoc psychologiczną dla rodzin żołnierzy pochodzenia polskiego.

Organizacja wspiera też i komunikuje o działaniach polskich firm, które zaangażowały się w pomoc na miejscu, choć same nie działają w Ukrainie. Takim przykładem jest Dom Development, który przekazał ukraińskiej organizacji charytatywnej 2,5 mln zł na przebudowę opuszczonego budynku starego akademika w okolicach Irpienia na budynek mieszkalny dla uchodźców wewnętrznych. Niebawem zamieszka tam 19 ukraińskich rodzin.

Każda z firm zrzeszonych w MSPPU prowadzi też działalność pomocową na miejscu we własnym zakresie.

Odremontowany akademik w Irpieniu
Odremontowany akademik w Irpieniu | Dom Development

Biznes w Ukrainie wciąż się opłaca

Czy warto dziś wchodzić na rynek ukraiński? — to pytanie Waszczyn słyszy praktycznie codziennie. I odpowiada: wchodzić, ale rozsądnie. Zacząć od sprawdzenia, jakie polskie instytucje mogą wspomóc firmę w tym procesie, na jakie finansowanie może liczyć, co oferuje np. BGK, gdzie i w jakim zakresie można ubezpieczyć swoją działalność.

— Przygotowanie teoretyczne to jedno, druga sprawa to rozeznanie rynku. Warto zatrudnić kogoś na miejscu, by zbadać, jak wypada się cenowo ze swoim produktem, jak można go pozycjonować, jakie jest otoczenie rynkowe, co oferuje konkurencja. Trzeba wiedzieć, w jakich regionach kraju chce się sprzedawać swój produkt lub usługę i odpowiednio do tej decyzji budować dystrybucję — wylicza Waszczyn.

— Firmy, które zaczną sprzedawać w Ukrainie w zwykłym otoczeniu konkurencyjnym, będą miały przewagę, kiedy ruszy faktyczna odbudowa kraju. Będą już miały na miejscu struktury, będą znały miejscowe uwarunkowania, miały nawiązane relacje z lokalnymi władzami — wymienia szef MSPPU. — Oczywiście decyzja o wejściu do Ukrainy wiąże się z ryzykiem, dlatego trzeba je przeprowadzić ostrożnie. Tego jednak nie trzeba uczyć polskich przedsiębiorców, mamy doskonałą intuicję. Skoro w latach 90. zrobiliśmy tyle w polskiej gospodarce, w Ukrainie na pewno też sobie poradzimy — przekonuje.

Odbudowa Ukrainy

Jeśli chodzi o sam proces odbudowy Ukrainy, ten z jednej strony jeszcze na dobre się nie zaczął, a z drugiej strony wciąż trwa. — „Odbudowa Ukrainy” to termin trochę nadużywany. Na początku faktycznie myśleliśmy, że wojna wkrótce się skończy i zacznie się proces odbudowy kraju. Wjadą buldożery, mnóstwo ludzi zakasa rękawy i będzie trochę jak w Warszawie w 45 r. Tak się nie stanie — mówi Szymon Waszczyn. — To wojna na wiele lat, na wyniszczenie. To słychać wyraźnie w komunikatach z Kremla. Z drugiej strony odbudowa Ukrainy w pewnym sensie trwa od pierwszych dni ataków. Infrastruktura krytyczna: sieci energetyczne, szpitale, mosty, drogi dojazdowe do miast są odbudowywane na bieżąco, ze środków budżetu państwa — zaznacza szef MSPPU.

Zniszczenia wojenne
Zniszczenia wojenne | archiwum prywatne

Szymon Waszczyn podkreśla, że wszystkie miasta i obwody mają już swoje plany odbudowy. Prowadzona jest kompleksowa ewidencja zniszczonej infrastruktury, dokumentowane są nawet powalone w wyniku ataków drzewa. Dokumentacja to jednak jedno, praktyka — drugie. Przez kraj przechodzi linia frontu, trudno w tej chwili racjonalnie planować jakąkolwiek odbudowę na wschodzie Ukrainy.

Odbudowie kraju poświęcone są liczne konferencje organizowane m.in. przez Polski Fundusz Rozwoju (PFR) czy Polską Agencję Inwestycji i Handlu (PAIH). Zainteresowani uczestniczeniem w tym procesie są nie tylko polscy przedsiębiorcy, ale i liczne firmy z zachodnim kapitałem, m.in. ze Szwecji, Danii, Niemiec.

— Ciekawym przypadkiem jest Korea Południowa, która chce uczestniczyć w odbudowie Ukrainy za pośrednictwem Polski. To duża szansa dla polskich przedsiębiorstw — zauważa Szymon Waszczyn. — Boję się jednak, że duże inwestycje przypadną naszym zachodnim partnerom, którzy są mocno wspierani przez rządy i że odbędzie się to na zasadzie „płacę i wchodzę”. Zapłacą za możliwość zainwestowania w kraju, by potem czerpać benefity z dodatkowych usług — ocenia przedsiębiorca.

Odbudowa wschodniej Ukrainy na razie nie jest możliwa.
Odbudowa wschodniej Ukrainy na razie nie jest możliwa. | archiwum prywatne

— W tej chwili w PAIH-u jest zarejestrowanych 2,8 tys. firm zainteresowanych uczestnictwem w procesie odbudowy Ukrainy, ale z moich informacji wynika, że tylko 10 z nich podjęło jakiekolwiek działania w tym kierunku — zauważa Waszczyn. — Trudno powiedzieć, czy znajdziemy w budżecie państwa środki, by sfinansować naprawdę duże inwestycje. Bez takiego mechanizmu finansowania, trampoliny dla polskich przedsiębiorców, polskie firmy pozostaną po prostu małymi i średnimi biznesami, które dobrze sobie radzą na ukraińskim rynku — konkluduje.

Autor: Anna Anagnostopulu, dziennikarka Business Insider Polska

Źródło https://businessinsider.com.pl/biznes/biznes-w-warunkach-wojny-polak-opowiada-jak-prowadzi-sie-dzis-firme-w-ukrainie/5qechrw

Popularny