Szukaj
Close this search box.

Co piąty lot na świecie wykorzystuje mapy z Gdańska. Szefowa Boeinga w Polsce tylko dla nas

Anna Anagnostopulu, Business Insider Polska: Jesteście obecni w Polsce w trzech lokalizacjach: Gdańsku, Warszawie i Rzeszowie. Zatrudniacie w kraju ponad tysiąc osób i stale rośniecie. Jak bardzo istotnym regionem dla Boeinga jest Polska i dlaczego?

Honorata Hencel, dyrektorka zarządzająca Boeinga w Polsce i Ukrainie: Polska to bardzo ważny rynek. Po pierwsze dlatego, że mamy tu ogromną dostępność talentów z zakresu technologii i samego lotnictwa. To jest związane z silną bazą akademicką, która przyciąga pasjonatów nie tylko z Polski, ale i z innych państw Unii i spoza Wspólnoty. Już ponad 10 proc. naszej załogi w Polsce to osoby pochodzące z innych krajów.

W rozmowie o znaczeniu Polski nie sposób nie wspomnieć o sytuacji międzynarodowej. Polska to dobry, silny sojusznik, a zarazem członek NATO i Unii Europejskiej. Jako kraj jesteśmy w kluczowym momencie, jeśli chodzi o zapewnianie usług w sektorze lotniczym — zarówno z perspektywy komercyjnej, jak i militarnej.

Zawsze byliśmy cenieni za umiejętność szybkiego wzrastania, budowania nowych kompetencji i przystosowywania się do zmieniających się wymogów. Pracujemy w bardzo złożonej branży, lotnictwo wymaga gruntownych podstaw i dużego rozwoju. Pracownicy z Polski mają opinię tych, którzy bardzo szybko adaptują się do nowych domen technologicznych, aplikując swoje umiejętności na nowych polach. Na stanowiskach specjalistycznych w lotnictwie wymagane jest często na przykład 10 lat doświadczenia. Widzimy, że ten sam wolumen umiejętności polscy pracownicy są w stanie wykształcić w pięć lat.

Nad czym konkretnie pracują zatrudnieni w Polsce inżynierowie? Wiem, że Gdańsk jest wyspecjalizowany w mapach nawigacyjnych. Co jako pasażer powinnam wiedzieć o polskim wkładzie w podróże lotnicze?

Faktycznie, Polska jest strategicznym rynkiem dla Boeinga zarówno ze względu na wykonywaną tutaj pracę, jak i rynek zbytu. Polscy pasażerowie w przeważającej większości podróżują właśnie produkowanymi przez nas samolotami i mogą korzystać z projektowanych w kraju rozwiązań.

Mniej więcej co piąty lot na świecie wykorzystuje mapy nawigacyjne z Gdańska.

Gdańskie biuro wspiera całe portfolio cyfrowych usług Boeinga dla pilotów i linii lotniczych. Tworzymy tu rozwiązania nawigacyjne — mapy i dane kontroli lotu. Mniej więcej co piąty lot na świecie wykorzystuje mapy nawigacyjne z Gdańska. Biuro to jest też siedzibą centrum inżynierii oprogramowania i awioniki, które tworzy rozwiązania stosowane we wszystkich samolotach Boeinga. Jedno z biur w Warszawie wspiera sprzedaż systemów obronnych. W Rzeszowie natomiast znajduje się centrum dystrybucyjne części lotniczych, z którego przekazujemy elementy na potrzeby kilkuset operatorów cywilnych i wojskowych w Polsce, a w ramach sieci, także na rynku globalnym. We wszystkich lokalizacjach – Gdańsku, Warszawie i Rzeszowie, tworzymy obecnie centrum inżynieryjne, w którym nasi pracownicy zajmują się między innymi inżynierią strukturalną.

Nowe centrum w Rzeszowie zostało otwarte niedawno, bo z końcem maja tego roku. Czy to efekt postpandemicznej potrzeby dywersyfikacji źródeł dostaw? Jaka jest geneza tej inwestycji?

Centrum logistyczne funkcjonowało już wcześniej, od kilkunastu lat, choć w mniejszym zakresie. Teraz to bardziej nowoczesna placówka, która pozwala obsłużyć większy wolumen klientów. Decyzja, by rozwijać centrum w Rzeszowie, została podjęta jeszcze przed pandemią. Jest ono drugim co do wielkości centrum logistycznym Boeinga w Europie, po centrum materiałów chemicznych i specjalnych w Henstedt-Ulzburg w Niemczech.

Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo:

Jest pani dyrektorką zarządzającą zarówno w Polsce, jak i Ukrainie. Jakie cele stawia sobie pani w związku z tą drugą częścią nowej roli?

Rola dyrektorki zarządzającej w Ukrainie oznacza dokładnie ten sam zestaw obowiązków jak w przypadku Polski, czyli dbanie o zintegrowaną strategię dla danego kraju i wspieranie naszych działań biznesowych.

Moim celem numer jeden jest dbanie o bezpieczeństwo pracowników. Nie ma dnia, w którym o tym nie rozmawiamy. Sytuacja jest niezwykle dynamiczna, dlatego codziennie spotykamy się w grupach roboczych, których zadaniem jest odpowiedzieć na wszystkie bieżące potrzeby. Zgodnie z sugestią pracowników z Ukrainy zakupiliśmy np. generatory prądu, by zapewnić im dostęp do oświetlenia i ogrzewania. Praca przeniosła się do domów, dlatego wyposażyliśmy ich w lekkie laptopy, które są bardziej odpowiednie do warunków, w jakich się znaleźli, niż sprzęt, na którym dotychczas pracowali.

Przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie znajdowało się około 1,1 tys. pracowników, główne biuro było zlokalizowane w Kijowie. Pracownicy i kontraktorzy są skupieni przede wszystkim w kluczowym dla nas pionie inżynierii. W pierwszym tygodniu od wybuchu wojny do Gdańska przybyła część kolegów i koleżanek z Ukrainy, którzy w dużej mierze pracują tu do dziś.

Honrata Hencel
Honrata Hencel | Anna Rezulak / Boeing

Dlaczego Boeing zdecydował się połączyć stanowiska dyrektorskie w Polsce i w Ukrainie?

Nie każde państwo ma swojego dyrektora zarządzającego. Istnieją rynki, na których te funkcje są łączone. W przypadku Polski i Ukrainy z pewnością istotny był fakt, że od kilkunastu miesięcy bardzo blisko ze sobą współpracujemy, dodatkowo łączy nas podobny typ wykonywanej pracy. W samej Ukrainie mamy zdolnych liderów, z którymi cały czas współpracuję, a obowiązki, jakie wykonuję w ramach sprawowanej funkcji, realizuję obecnie z Gdańska.

Zobacz także: Koniec ery tanich lotów? Szef Ryanaira nie ma dobrych wieści: będziemy płacić jak za zboże

Boeing produkuje też systemy obronne. Wojna za naszą wschodnią granicą wygenerowała rosnący popyt na wasze rozwiązania. Negocjacje w sprawie uzbrojenia to część pani obowiązków?

W naszej ofercie jest szereg systemów, które jesteśmy gotowi dostarczać naszym międzynarodowym klientom. Tym zajmuje się jednak osobny zespół w strukturach firmy.

Jakie są pani cele średnio i długoterminowe, jeśli chodzi o rozwój Boeinga w Polsce?

Jestem ogromną entuzjastką lotnictwa i moim pierwszym celem jest rozwój zarówno naszych działań, jak i rozwój całego sektora lotniczego w kraju. Mamy wspaniałe tradycje, świetną kadrę i wszelkie predyspozycje do tego, by stawać się coraz ważniejszym graczem na rynku i by lotnictwo stało się w Polsce branżą strategiczną, krytyczną. Kiedy w 2015 r. przychodziłam do Boeinga, prowadziłam zespół złożony ze 100 osób, a firma liczyła sobie nieco ponad 300 pracowników. Obecnie jest nas ponad 1 tys. Tylko od zeszłego roku urośliśmy o 20 proc.

Stawiamy na rozwój zdolności inżynierskich, będziemy też dalej rozwijać kompetencje cyfrowe. Nasz flagowy pion digital solutions liczy obecnie ok. 550 osób, a z projektowanych przez niego rozwiązań usługowych korzystają piloci i operatorzy flot na całym świecie. Mamy też dział awioniki, odpowiadający za części krytyczne dla działania samolotów. To elementy, które wpływają na sterowanie maszyną i jej całym wyposażeniem. Istotne dla nas jest, by nie tylko podejmować nowe projekty, ale wspierać globalną strategię firmy nastawioną na bezpieczeństwo lotów i zrównoważony rozwój.

Kiedy rozmawiałam z prezesem Ryanaira w Polsce, mówił, że zarówno Boeing, jak i Airbus przyjmują zamówienia na nowe maszyny najwcześniej na 2030 r. Jakie są wasze prognozy dotyczące popytu?

Najnowsze prognozy komercyjne, opublikowane w lipcu, mówią, że w ciągu następnych 20 lat będziemy potrzebować dwa razy więcej komercyjnych samolotów, czyli około 43 tys., niż jest obecnie. Na pewno przełoży się to na naszą pracę w Boeingu. Te prognozy dotyczą nowych, dodatkowych maszyn. Nasze cele zakładają także odświeżenie floty, wyposażenie operatorów w bardziej ekonomiczne i bardziej przyjazne dla środowiska samoloty. Nie chodzi więc tylko o to, by zwiększać ich liczbę, ale także, by ograniczać wpływ lotnictwa na środowisko.

Wspominała pani, że Gdańsk słynie z map nawigacyjnych. Jeszcze cztery, pięć lat temu mieliśmy bardzo dużo klientów, którzy korzystali z map papierowych. Teraz wszyscy w branży przenoszą się na rozwiązania cyfrowe. Taka nawigacja jest efektywna — pozwala zmniejszyć zużycie paliwa, a co za tym idzie — ślad węglowy. Mocno inwestujemy w maszyny, które posiadają szereg funkcji wpływających na wydajność samolotu i jego niższą emisję. Nasi klienci mieli wielokrotnie okazję zobaczyć od środka samoloty, które powstały w ramach naszego programu badawczego ecoDemonstrator. Nawet w ramach projektów kosmicznych rozwijamy te, które mają redukować emisje i wpływ branży na środowisko.

Polski astronauta poleci w misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Branża kosmiczna jest młodszą siostrą lotnictwa, a sam Boeing działa w obszarze technologii podboju kosmosu. Czy Polacy mają i tutaj swój wkład?

Mamy działy, które wspierają pojedyncze projekty Boeinga w obszarze eksploracji kosmosu. To niewielkie projekty. Jednak kompetencje potrzebne w branży kosmicznej są bardzo tożsame z tymi potrzebnymi w branży lotniczej. Wspominałam wcześniej o dużym potencjale polskich inżynierów, także niewątpliwie kwestią czasu jest, kiedy będziemy w Polsce również i tę dziedzinę rozwijać. Już teraz prowadzimy dialog z Polską Agencją Kosmiczną oraz współpracujemy z uczelniami. Widzimy, że takie dziedziny jak astrofizyka cieszą się dużym zainteresowaniem młodych ludzi i takie osoby przychodzą potem do nas pracować.

Jakie jeszcze studia trzeba skończyć, żeby zatrudnić się w Boeingu?

Można studiować bardzo różne dziedziny. Opowiem swoją historię. Mój dziadek był pilotem, mój ojciec nawigatorem, lotnictwo było zawsze obecne w moim życiu. Sama jednak wybrałam medycynę, a później poszłam bardziej w dane i technologię. W Boeingu pracuję od ośmiu lat. Zanim zajęłam obecne stanowisko, pracowałam w software i w IT. Medycyna nie poszła jednak całkiem w odstawkę i dwa lata temu skończyłam studia z zarządzania technologią w medycynie, które pomogły mi pożenić obie dziedziny. Obie branże są bardzo złożone i z dużymi barierami wejścia, a rozumienie zjawisk naukowych bardzo pomaga zrozumieć technologię.

Ktoś z umysłem astrofizyka, z logiką i umiejętnością rozwiązywania złożonych konceptów świetnie poczuje się w Boeingu, ale to nie wyklucza realizowania się w innych specjalizacjach. Mamy w organizacji na przykład dwie albo trzy osoby po filozofii. Nasze procesy rekrutacji są złożone i pomagają zarówno nam, jak i kandydatom zobaczyć, czy będzie to coś, w czym się sprawdzą. W Polsce jest mnóstwo pasjonatów lotnictwa, którzy nie ukończyli żadnej kierunkowej uczelni, sami edukują się w tej dziedzinie. I tacy też znajdą u nas zatrudnienie – my wyposażymy ich w odpowiedni warsztat.

Autor: Anna Anagnostopulu, dziennikarka Business Insider Polska

Źródło https://businessinsider.com.pl/biznes/co-piaty-lot-na-swiecie-wykorzystuje-mapy-z-gdanska-szefowa-boeinga-w-polsce-tylko/76xjk2s

Popularny