Szukaj
Close this search box.

Śląsk stawia trofeum w gablocie i szykuje się na Koszykarską Ligę Mistrzów

Śląsk stawia trofeum w gablocie i szykuje się na Koszykarską Ligę Mistrzów

Koszykarze Śląska są w wyśmienitych nastrojach po weekendzie w Radomiu. W sobotę w półfinale Superpucharu Polski od pierwszej do ostatniej minuty kontrolowali mecz z Legią Warszawa, wygrywając 77:70.

Zwycięstwo w finale z Wilkami Morskimi

W niedzielę z Kingiem Szczecin poprzeczka wisiała wyżej. W pierwszej kwarcie, przegranej 10 oczkami, były problemy ze skutecznością i zatrzymaniem przemyślanych akcji rywali, którzy mieli wielką ochotę do biegania i podkręcania tempa. — To bardzo szybka drużyna. Musieliśmy ich spowolnić i nieco spaskudzić ten mecz – skomentował Reggie Lynch, środkowy WKS-u.

Po nieudanym początku koszykarze Rajkovicia grali coraz lepiej. Wzmocnili obronę (11 przechwytów i 8 bloków w całym meczu), która napędzała ataki. Z przodu uaktywniali się kolejni zawodnicy. Na początku czwartej kwarty po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Ostatecznie, po zaciętej i emocjonującej końcówce, wygrali 76:75 i trzeci raz w historii sięgnęli po Superpuchar Polski (poprzednio w 2000 i 2001 roku). MVP – nagroda dla najbardziej wartościowego zawodnika – finału dla Reggiego Lyncha (14 punktów, 8 zbiórek i 5 bloków).

– Mimo wolnego startu zdołaliśmy się zebrać, grać razem w drugiej połowie i zatrzymać ich ataki. Czuję się wspaniale – cieszył się Amerykanin.

MVP i trener widzą pole do poprawy

Po dwóch meczach oczywiście nie wolno wpadać w przesadną ekscytację. – Mieliśmy bardzo udany czas przedsezonowy, ale widać, że jeszcze kilka rzeczy zostało do dopracowania – przyznał Lynch. – Cały czas szlifujemy się jako zespół. Nadal mam wrażenie, że powinniśmy grać znacznie lepiej. Jesteśmy dobrzy, ale nie tak dobrzy, jak byśmy chcieli – stwierdził trener Miodrag Rajković.

Przebudowany Śląsk z pewnością potrzebuje czasu na zgranie, ale już w Radomiu udowodnił, że jest bardzo ciekawym zespołem z dużym potencjałem. Trzeba się zgodzić z trenerem Jackiem Krzykałą, który ocenił przed początkiem sezonu, że na tym etapie dawno nie było tak dobrze.

W Radomiu świetnie zagrał rozgrywający Isaiah Whitehead, który pokazał, że dysponuje groźnym rzutem za trzy z kozła (7/12 w dwóch meczach). Pozytywną energię wnosił z ławki aktywny Kenan Blackshear. W finale ważne próby z daleka trafił Jeremy Senglin. Zmotywowany i chętny do działania był Angel Nunez. W obronie za dwóch pracował Marcel Ponitka, wspierany przez Błażeja Kulikowskiego. Bogucki atakował kosz, lecz w obronie miewał problemy na zasłonach. Zimny był Daniel Gołębiowski (0/8 zza łuku w dwóch spotkaniach), a cała drużyna zbyt często pudłowała z osobistych (18/32). Każdy pokazał jednak coś pozytywnego, co daje nadzieję, że trener będzie mógł rotować dużą liczbą graczy.

– Śląsk to naprawdę dobra drużyna. Każdy zawodnik jest w stanie w końcówce przesądzić o losach spotkania – przyznał pokonany Przemysław Żołnierewicz ze Szczecina.

Śląsk – Falco w środę w Hali Stulecia

Puchar im. Adama Wójcika już w gablocie, teraz czas na pierwsze spotkanie w Koszykarskiej Lidze Mistrzów – w środę 2 października o godz. 20:00 w Hali Stulecia. Bilety są do kupienia w sklepie internetowym.

Dzięki wygranej zdobyliśmy więcej pewności siebie. Wierzę, że będzie bardzo pomocna przeciwko drużynie z Węgier. Musimy zapomnieć już o pucharze i koncentrować się na meczu inauguracyjnym Ligę Mistrzów.

trener Miodrag Rajković

Przeciwnikiem jest mistrz Węgier – Falco Szombathely. Z kolei w niedzielę WKS rozpocznie rywalizację w lidze polskiej (Orlen Basket Lidze) – na wyjeździe w Gliwicach.

Zobacz również

Popularny