Barbara Oksińska, dziennikarka Business Insider Polska: Czy pana zdaniem Polska Grupa Energetyczna powinna przyspieszyć transformację? Wyciągnie pan z szuflady zieloną strategię, którą poprzedni zarząd uchylił tuż po ogłoszeniu?
Dariusz Marzec, prezes Polskiej Grupy Energetycznej: Jestem głęboko przekonany, że nowa strategia PGE powinna zostać ogłoszona dopiero wtedy, gdy zapadną wiążące decyzje w zakresie wydzielenia z grupy węglowych aktywów wytwórczych. To będzie oznaczało nowy start, nową strukturę, nowe możliwości rozwoju. Niektórzy nawet są zdania, że powinno się to wiązać z nową nazwą firmy.
A co pan na to? PGE zmieni nazwę?
Jest zbyt wcześnie, aby o tym mówić. Z pewnością będzie to nowe otwarcie dla naszej firmy i dla polskiej energetyki. Według mnie od dekad nie było większego wydarzenia w tym sektorze jak wydzielenie z koncernów węglowych aktywów.
Table of Contents
ToggleCzytaj także w BUSINESS INSIDER
Kiedy to nastąpi?
Mam nadzieję, że w przyszłym roku. Robimy wszystko, by zrealizować ten plan jak najszybciej i zachęcamy do tego polskie władze. Natomiast ostateczne decyzje podejmie rząd, bo tak duże przedsięwzięcie wymaga konsultacji, zgód korporacyjnych i zaangażowania strony rządowej. Pracujemy więc razem nad tym projektem i jesteśmy do tego dobrze przygotowani. Mamy już wydzieloną spółkę, która skupia węglowe elektrownie i kopalnie węgla brunatnego. To ona przejedzie w ręce Skarbu Państwa.
Co więc stoi na przeszkodzie?
Cała operacja wymaga po prostu dobrego przygotowania odpowiednich aktów prawnych, które pozwolą tym aktywom węglowym funkcjonować później na rynku. To bardzo ważne, bo elektrownie węglowe jeszcze przez jakiś czas będą pełnić funkcję stabilizatora polskiego systemu. Będą decydować o bezpieczeństwie dostaw energii do czasu, gdy wybudujemy niskoemisyjne i zeroemisyjne instalacje, a więc gdy ruszą te wszystkie duże projekty wiatrowe na Bałtyku czy elektrownie jądrowe. Wiemy natomiast, że w kolejnych latach bloki węglowe nie będą w stanie utrzymać się samodzielnie na rynku, potrzeba więc odpowiednich regulacji, które to unormują. Kierunek jest natomiast jeden i niezmienny — aktywa węglowe zostaną wydzielone z koncernów i mam nadzieję, że uda się to osiągnąć w przyszłym roku.
Taki sam cel miała też koncepcja realizowana przez poprzedni rząd. Tam najdłużej negocjowano kwestię finansowania, czyli decyzję, jaką część zadłużenia koncerny mają przerzucić na Skarb Państwa wraz z elektrowniami węglowymi. Rozumiem, że te ustalenia dotyczące długów nie zostaną przeniesione do nowej koncepcji?
Aspekty finansowe to jeden z kluczowych elementów całej transakcji, o którym dyskutujemy. Nie sądzę jednak, by zostały powielone ustalenia poprzedniej ekipy rządowej, bo tworzymy zupełnie inną koncepcję. Ta poprzednia dotyczyła jednej spółki, która skupiać miała wszystkie węglowe aktywa. Pamiętać jednak musimy, że operacja ta musi uwolnić potencjał inwestycyjny grupy i umożliwić transformację polskiej energetyki.
Teraz będzie więc inaczej, nie będzie jednej spółki?
PGE pracuje nad wydzieleniem własnych aktywów i zaproponuje rozwiązanie dotyczące naszej grupy. Oczywiście te ramy prawne, nad którymi pracujemy, będą mogły mieć zastosowanie także do innych grup energetycznych. Mamy natomiast świadomość, że każdy z koncernów ma inną specyfikę. Zależy nam przede wszystkim na wydzieleniu elektrowni konwencjonalnych i kopalń węgla brunatnego z PGE i do tego dążymy.
I wtedy, jak pan wspomniał, PGE ogłosi nową strategię. Co się w niej znajdzie?
Wtedy pojawią się całkowicie nowe możliwości w zakresie finansowania naszych inwestycji i transformacji energetycznej. W tej chwili większość banków międzynarodowych i instytucji finansowych nie chce wspierać projektów rozwojowych PGE ze względu na strukturę jej aktywów, zbyt mocno związaną z węglem.
Jak w takim razie planujecie sfinansować budowę wielkich farm wiatrowych na Bałtyku?
Inwestycje na Bałtyku jesteśmy jeszcze w stanie zrealizować. Natomiast kolejne projekty wymagają już zmiany naszej struktury aktywów wytwórczych, bo już teraz rynki finansowe europejskie czy amerykańskie są dla nas zamknięte. Duże instytucje finansowe nie pożyczą nam pieniędzy, jeśli nie uwolnimy się od aktywów węglowych. Dlatego musimy to zmienić.
Ale przecież nawet po wydzieleniu elektrowni węglowych wciąż będziecie mieć ciepłownie opalane węglem. To jest dla banków do przyjęcia?
W ciepłownictwie mamy jasny plan dekarbonizacji — zamierzamy całkowicie wycofać się z węgla w tym sektorze do 2030 r. Przechodzimy głównie na gaz i wdrażamy nowe bezemisyjne technologie takie jak kotły elektrodowe czy magazyny ciepła. To drastycznie zmniejszy emisje CO2 w naszej grupie.
W co jeszcze będzie inwestować PGE? W jakie źródła wytwórcze?
Ważne jest to, by struktura wytwórcza grupy była zrównoważona i przemyślana. Poszczególne instalacje powinny się wzajemnie uzupełniać, a nie sobie przeszkadzać. Intensywnie rozbudowujemy nasz portfel odnawialnych źródeł energii. Inwestujemy w fotowoltaikę, farmy wiatrowe na lądzie i na morzu. Głównym elementem portfela wytwórczego będą morskie elektrownie, bo to ogromne farmy o mocy 1-2 GW, gdzie wykorzystamy największe dostępne na rynku turbiny wiatrowe. Do tego dochodzą elektrociepłownie gazowe, które budujemy koło Szczecina i w Rybniku. To też będzie ważny element naszego portfela wytwórczego. Struktura musi być zrównoważona, dlatego istotne będą tu także magazyny energii.
Jakie inwestycje planujecie w tym obszarze?
Magazynowanie energii staje się naszym nowym segmentem biznesowym, który nie tylko pomoże nam radzić sobie z nadmiarem zielonej energii, ale też zapewni elastyczność całemu systemowi. Największy polski bateryjny magazyn energii budujemy w Żarnowcu. Powinien być gotowy do końca 2026 r. Kolejny, jeszcze większy przygotowujemy w Gryfinie. Swoją rolę mają tu do odegrania także wodne elektrownie szczytowo-pompowe, które wykorzystują grawitację i w ten sposób produkują lub magazynują energię. Analizujemy budowę kolejnej takiej elektrowni w Młotach na Dolnym Śląsku. Jesteśmy we wstępnej fazie analiz, ale musimy pamiętać, że w tym przypadku proces inwestycyjny jest długi i skomplikowany. Nie ma tu jeszcze decyzji inwestycyjnej.
Atomowy projekt czeka na decyzję rządu
A co z energetyką jądrową? Czy PGE będzie kontynuować projekt realizowany wspólnie z ZE PAK i koreańskim KHNP? A może przerzuci się na małe reaktory?
Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Jesteśmy na bardzo wstępnym etapie analizy projektu. Jego struktura i sposób organizacji zostały zdeterminowane przez poprzedni rząd. Realizacja tak kluczowego projektu infrastruktury energetycznej musi być wpisana w całościową strategię rządu, dotyczącą rozwoju i docelowego modelu segmentu energetyki jądrowej w naszym kraju. Tak ważnych i krytycznych dla krajowego bezpieczeństwa energetycznego inwestycji nie można realizować z pominięciem całościowej strategii rządu w tym zakresie. Kluczowe są więc polityczne decyzje i to rząd określi, które projekty i w jakich lokalizacjach będą przedmiotem dalszych, szczegółowych analiz technicznych.
A pana zdaniem tak duża spółka, jak PGE powinna angażować się w energetykę jądrową?
Na pewno taka duża spółka jak PGE, odpowiedzialna za znaczącą część polskiego systemu energetycznego, musi inwestować w energetykę niskoemisyjną. Jeśli w systemie będzie miejsce na atom, to będziemy się zastanawiać, czy inwestować w energetykę jądrową. Analizy pokażą, czy lepiej angażować się w atom, czy jednak w farmy wiatrowe na Bałtyku, gdzie mamy koncesje na budowę ponad 7 GW mocy. Dziś jest za wcześnie, aby podejmować wiążące decyzje.
Kiedy możemy spodziewać się takich decyzji?
Nastąpi to po wypracowaniu całościowej strategii rządu dotyczącej rozwoju i docelowego modelu energetyki jądrowej w Polsce, o której mówiłem wcześniej, a także po zakończeniu analizy technicznych możliwości realizacji projektu w Pątnowie. To kwestia najbliższych lat.
Transformacja energetyczna kosztuje
Co robi PGE, żeby obniżyć ceny prądu dla klientów?
Musimy pamiętać, że transformacja energetyczna kosztuje, ale z drugiej strony robimy ją dla obywateli, a nie przeciwko nim. Ona nie powinna pogarszać dostępności energii elektrycznej dla Polaków. Trzeba tu znaleźć delikatny kompromis, bo spółki energetyczne finansują swój rozwój z pieniędzy, które otrzymują od klientów w rachunkach za prąd. Plany inwestycyjne muszą więc być zrównoważone tym, jakie rachunki są w stanie płacić odbiorcy, aby nie pogarszać dostępności do energii elektrycznej dla Polaków. O cenach energii dla gospodarstw domowych ostatecznie decyduje zresztą prezes Urzędu Regulacji Energetyki, my tylko przedstawiamy analizę kosztów związanych z wyprodukowaniem, zakupem i dostawą energii do polskich domów. Natomiast o taryfach dla klientów biznesowych decyduje rynek.
Im więcej OZE, tym ceny prądu będą niższe?
Długoterminowo większa ilość źródeł wytwórczych powoduje większą konkurencję i spadek cen. Natomiast te inwestycje w początkowym okresie sporo kosztują i te koszty trzeba ponieść. A do tego jeszcze trzeba na te projekty zdobyć finansowanie, a więc musimy pokazać bankom, że są to inwestycje biznesowo opłacalne. A opłacalność tych projektów zależy od cen energii. I koło się zamyka.
To jak to jest — jest szansa na to, że ceny energii w Polsce będą spadać?
Nie wiem, czy będą niższe w odniesieniu do cen, jakie mamy dzisiaj. Tak jak wspomniałem, o cenach dla gospodarstw domowych decydować będzie prezes URE. Im więcej będzie źródeł wytwórczych, tym większa będzie konkurencja, co jest dobre dla klientów. Taką zdrową konkurencję widzimy na rynku sprzedaży energii do klientów biznesowych. Firmy kupują energię tam, gdzie dostają lepszą ofertę. Liczy się przy tym nie tylko cena, ale także bezpieczeństwo dostaw i wiarygodność dostawcy.
Pan mówi o zdrowej konkurencji, a prywatni sprzedawcy energii narzekają na ostatnie interwencje państwa na rynku. Nazywają je „prowizorką”, „totalnym bałaganem”, „rąbaniem tasakiem w pień”. Jak pan ocenia te interwencje, w tym mrożenie cen prądu?
Cena energii elektrycznej nie może być ograniczeniem dla klientów. Dlatego konieczne było wprowadzenie rozwiązań, które mają na celu wsparcie klientów w trudniejszej sytuacji ekonomicznej. Musimy robić wszystko, by nie dopuścić do ubóstwa energetycznego, by każdy obywatel mógł korzystać z energii. Wsparcie dla gospodarstw domowych było konieczne, natomiast wszystkie inne obszary powinien regulować rynek. Pamiętać jednak musimy, że ceny energii nie mogą ograniczać konkurencyjności polskiej gospodarki.
Nowa ustawa regulująca ceny prądu od 1 lipca będzie neutralna dla PGE?
Robimy wszystko, by tak było. Po naszej stronie leży zaproponowanie nowych taryf na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych, a prezes URE podejmie decyzję w tej sprawie. Mamy nadzieję, że ta decyzja będzie odzwierciedlać realny koszt wytworzenia prądu i dostarczenia go klientom. Jeśli będzie inaczej, tzn. taryfa nie pokryje tych kosztów, będziemy ubiegać się o odpowiednią rekompensatę.
Rozwój OZE w Polsce przyspieszył tak mocno, że w sieci brakuje już miejsca na przyłączanie nowych instalacji. Czy pana zdaniem to efekt zaniedbań koncernów energetycznych, które są operatorami sieci dystrybucyjnych?
Gdyby koncerny wcześniej mocno przyspieszyły rozwój sieci, to przeniosłoby się to na ceny. To oznacza, że odbiorcy musieliby płacić wyższe rachunki za prąd. Dlatego także w tym przypadku musimy szukać kompromisu pomiędzy skalą inwestycji a tym, jaki poziom kosztów odzwierciedlony w taryfie będzie akceptowalny dla odbiorców. PGE inwestuje w rozwój sieci ponad 4 mld zł rocznie. Pieniądze te płyną m.in. na kablowanie, zwiększenie elastyczności sieci i ich przepustowości. Natomiast oczywiście, patrząc na to, jak szybko rozwija się OZE, trzeba będzie przebudować całą infrastrukturę sieciową w kraju. Ale te inwestycje muszą być realizowane w stabilnym tempie, aby nie podnosić rachunków za prąd.
Konsolidacja koncernów energetycznych nie jest potrzebna
Pana poprzednik uważał, że polskie koncerny energetyczne powinny się konsolidować. A jak pan widzi przyszłość branży?
PGE jest największym wytwórcą energii elektrycznej, największym dystrybutorem energii i największym operatorem energetyki odnawialnej. Po wydzieleniu segmentu węglowego będziemy firmą o największym potencjale inwestycyjnym w branży. Nie widzę sensu otwierania sztucznej dyskusji o konsolidacji branży. Polskie koncerny energetyczne nie są może ogromne z punktu widzenia rynku europejskiego, ale są to zdrowe, duże firmy, a ich potencjalna konsolidacja wcale nie przyspieszyłaby ich rozwoju. Ja nie widzę potrzeby otwierania tej dyskusji, ale jestem prezesem największej grupy energetycznej w Polsce. Są grupy mniejsze, które może mają inne zdanie na ten temat. Uważam jednak, że dzisiaj temat konsolidacji byłby tematem zastępczym wobec wyzwań, przed jakimi stoi polska energetyka.
Rozmawiała Barbara Oksińska, dziennikarka Business Insider Polska